Dodaj wpisProfilWyloguj
kiwi rower
avatar Kiwi
ze Stargardu Szczecińskiego

Informacje



Małgorzata Tokarz

Utwórz swoją wizytówkę






baton rowerowy bikestats.pl

Ich poczynania śledzę

Garaż

Szukaj

W tym roku

Wykres roczny blog rowerowy kiwi1000.bikestats.pl

Było-minęło

Sznurki




PustaMiska - akcja charytatywna

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:33.64 km (w terenie 3.00 km; 8.92%)
Czas w ruchu:02:07
Średnia prędkość:15.89 km/h
Maksymalna prędkość:33.80 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:11.21 km i 0h 42m
Więcej statystyk

nihil novi

Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 29.04.2012
Jest tak kiepściuchno z chęciami i kondycją, że w piątek zrobiłam połowę dystansu... a powrotną połowę dopiero dziś rano, po dwóch dobach odpoczynku ;))

No nie aż tak może tragicznie, ale dopadł mnie ogólny nihilizm, w szczególności (jak doczytałam w źródłach mądrzejszych) - nihilizm egzystencjalny.

Choć i tak już jest lepiej niż w 2011, kiedy to przez cały rok zrobiłam (z grubsza szacując, z tolerancją +/- 1 wyjazd) jakieś 10 rowerowych wycieczek (!). Rower:Debex/Flashbike Jaguar Dane wycieczki: 6.19 km (0.00 km teren), czas: 00:23 h, avg:16.15 km/h, prędkość maks: 29.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na rozkręcenie...

Czwartek, 19 kwietnia 2012 | dodano: 19.04.2012Kategoria ja i natura, po okolicy
Mała dygresja tytułem wstępu... Gdyby można było złość zamienić wprost na energię elektryczną, miałabym pokaźnej wielkości prywatną elektrownię, darmowe zasilanie komputera oraz innych (nie)zbędnych urządzeń, a w okolicy daty dostarczenia rachunku z energetyki nie dostawałabym drgawek. A tak na razie opanowałam z grubsza przekształcenie: wnerw --> energia mechaniczna. Noo, można by ostatecznie spróbować jakoś przez dynamo...


Skromna przejażdżka, dla przyjemności ruszenia się w nieznane okolice, by skorzystać z przepięknej i w końcu typowo wiosennej pogody. Miałam niecałe trzy godzinki przerwy między innymi pilnymi sprawami, to bez (większego) grymaszenia ruszyłam zwłoki. Ale jak zeszłam do piwnicy, to miałam ochotę zawrócić :D

Kolejny raz wyryłam ślad opon na DDR-ku do Żarowa, dalej Lubowo, prawie Rogowo i tuż przed wsią skręt w polną drogę, która według mapy miała mnie doprowadzić do Małkocina. Droga polna całkiem przyjemna... by była, gdyby nie fakt, że nawiało na nią piachu chyba z pustyni Gobi. Ten odcinek był ziszczeniem moich wyobrażeń o wzorcowym maratonie MTB - piach, koleiny, piach, dołki, piach, górki, piach, kamienie, piach, ...., PIACH. Amatorom jazdy rowerem wzdłuż brzegu Bałtyku serdecznie polecam!

(Mocno) nieutwardzony szlak komunikacyjny Rogowo - Małkocin. © kiwi1000

Jedna z licznych przerw w trakcie zabawy w piaskownicy. © kiwi1000

Zmęczona grzęźnięciem i podprowadzaniem rowera co kilkanaście metrów zatrzymałam się na chwilę pod mijaną amboną.

Ambona... © kiwi1000

Ukradkiem zerkam na pozostawiony na dole środek transportu... © kiwi1000

Zielono-niebiesko - jedno z ładniejszych połączeń kolorów :)) Widok z ambony. © kiwi1000

W pełnej krasie i z fragmentami dywanu w okienkach oraz miliardem niedopałków na podłodze... © kiwi1000

A za kawałek był już pokaźny Małkocin ze swoimi kilkoma ciekawymi zabytkami. Przyznam, że w tej wiosce mnie jeszcze nie było i niniejszym błąd uznaję za częściowo naprawiony. Gdyby tak z innymi błędami łatwo było...

Rys historyczny wsi. © kiwi1000

W takim gołębniku mogłabym zamieszkać ;) © kiwi1000

Dwór ładnie utrzymany... © kiwi1000

Kościół filialny w Małkocinie, należący do parafii Poczernin (parafia pw. św. Michała Archanioła). © kiwi1000

Kościół - odsłona druga. Rower na tym ujęciu to czysty przypadek... © kiwi1000

Pomnik poświęcony żołnierzom niemieckim, poległym w okolicy, w czasie I wojny światowej. © kiwi1000

Za Małkocinem jechało się okropnie ciężko. Walka z wiatrem nigdy nie jest łatwa, a jak tenże wejdzie w komitywę z górkami, to stoję na przegranej pozycji. Wlekłam się do Klępina, potem było już całkiem znośnie.

Miałam też w końcu okazję przejechać mostem, którego na początku marca nie dane mi było przemierzyć z powodu niesforności Iny. Dziś po rozlewisku nie ma nawet śladu.

Ina ujarzmiona i nie wygląda na groźną. © kiwi1000

Most na "drodze wewnętrznej" (pewnie chodzi o "wewnątrz" aglomeracji Klępino - Stargard ;)) © kiwi1000

Cieplusieńko, fajnie, a mi się wciąż nie bardzo chce gdziekolwiek jeździć. Brak motywacji?

Rower:Debex/Flashbike Jaguar Dane wycieczki: 20.21 km (3.00 km teren), czas: 01:18 h, avg:15.55 km/h, prędkość maks: 33.80 km/h
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Wracamy do rutyny...

Wtorek, 17 kwietnia 2012 | dodano: 17.04.2012Kategoria po mieście
Jeżdżenie w taką pogodę nigdy (z dużą dozą prawdopodobieństwa) nie będzie mi sprawiało przyjemności, nawet nie tyle co znikomej - żadnej. Ciepłolubna jestem i na pewno nie wiatroodporna, ani tym bardziej deszczoodporna (już prędzej śniegoodporna i cyklozoodporna jak na razie). A kręcenie pedałami ma wywoływać uśmiech, a nie grymas wściekłości i złorzeczenia do niebios na paskudną szarówę, połączoną z przeszywającym wiatrem, redukującym temperaturę odczuwalną z plusowej do oscylującej wokół temperatury zera bezwzględnego. Nadmienię, że przez chwilę nawet śnieg padał (ki czort?)

Niemniej... bite dwa tygodnie z różnych przyczyn (z czego zaklinam, że ostatnią jest czyste lenistwo) rower spędził w piwnicy. Więc zaczęłam od najkrótszego z możliwych i znanego dystansiku. Cel - zachrzan na działce. Miałam i powinnam jechać samochodem, bo do zabrania była szlifierka i trochę akcesoriów do niej (jak się okazało później powinnam naprawdę rozważniej dobrać środek lokomocji), ale zdecydowałam się "zmusić i potrudzić" po tak długiej przerwie. Więc do garażu, szlifierka (ważąca tyle co mały wieprzek) w plecak i w miasto.

Powrót tą samą trasą, kierowcy przykładnie omijali mnie szerokim łukiem i to chyba jedyny przypadek, kiedy omijanie odczuwam jako przyjemne. Bez rewelacji. No może tyle "rewelacji", że to był pierwszy wyjazd w zakupionym kasku, który też te dwa ostatnie tygodnie spędził w piwnicy.

Ale już mi się marzy powrót do wycieczek z prawdziwego zdarzenia, połączonych z tym co lubię najbardziej - zwiedzaniem ciekawych miejsc i obiektów. Może w końcu zaliczę odkładane od dawna Pęzino?


Pozwolę też sobie wykorzystać (pewnie takie wykorzystywanie jest podłe z mojej strony) tego rowerowego bloga do... innych celów, a może pośrednio do celów przyświecających blogom zwłaszcza - komunikacji i wyrażania siebie. Nie mogłam sobie odmówić. Czy to mnie tylko aura za oknem jakoś dziwnie nastraja?
Z dedykacją dla pewnego człowieka. Nie odważę się zadedykować imiennie, więc tak jakby w efekcie bez dedykacji, ale jednak z nią. Mam nadzieję, że posłucha, bo czy właściwie pojmie, to nie wiem.

Rower:Debex/Flashbike Jaguar Dane wycieczki: 7.24 km (0.00 km teren), czas: 00:26 h, avg:16.71 km/h, prędkość maks: 28.10 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)