- Kategorie:
- >50 km.3
- bieg.1
- bojowo.5
- ja i natura.19
- po mieście.49
- po okolicy.38
- wyjazdowo.4
- z M..8
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 59.99 km (w terenie 2.00 km; 3.33%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 15.00 km |
Więcej statystyk |
Znowu działka :)
Wtorek, 19 czerwca 2012 | dodano: 19.06.2012Kategoria po mieście
Chronologicznie to było tak...
Raniutko (by być słowną wobec tego co odpisałam w odpowiedzi Siwobrodemu) ruszyłam do ojca z pytaniem o ostatnie znane mu położenie smaru do łańcucha.
- A po co ci? - rzekł ten.
- ??? ... by nasmarować łańcuch? - po chwili wymyśliłam równie błyskotliwą odpowiedź, co i ojca pytanie :D
No i w efekcie łańcuch dalej nie jest nasmarowany, bo później chłonęłam cierpliwie monolog, że i tak nie znajdę, że to trzeba smar rozgrzać, że trzeba łańcuch zdjąć, itepe itede, aż w końcu odechciało mi się smarowania łańcucha i chyba pomyślę nad prostszym rozwiązaniem niż próba dojścia do porozumienia z ojcem ;)
I ponieważ to ciągle nieuregulowana kwestia, to nie planowałam dziś wyciągania rowerka na światło dzienne. W ogóle nie planowałam ruszania się z domu. Ale tym razem hasło "działka" rzuciła matula. Nie zrobiło by to na mnie wrażenia, gdyby na pytanie o środek lokomocji nie rzuciła "rowerami". Ooo! W obliczu takich cudów z jej strony oczywiście nie zastanawiałam się długo, żeby jej zapał nagle nie osłabł ;)
Pojechałyśmy na działkę, na miejscu spotykając sąsiadów, którzy szykowali się do wyjazdu do znajomego na kawę. A ponieważ ów znajomy miał w ogródku kilka roślin, na które od dawna ostrzyłam sobie zęby, to stwierdziłam, że to doskonała okazja by też na tę kawę się wprosić :D Więc praktycznie od furtki w tył zwrot i pojechałyśmy (tu nadmienię, że matula wspomniała coś o zabraniu się z sąsiadami autem) na inne działki. Potem jeszcze należało podjechać z okazami na własną działkę, by to wszystko posadzić, no i wrócić do domku. O godzinie 21 było już dość zimno i przez te 3 kilometry z hakiem, które dzieliły mnie od domu, zamarzłam na kość :)
I tak sobie wyszedł nieplanowany mały rajdzik po mieście, wciąż z flagą oczywiście, ku rozbawieniu mieszkańców ;)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Raniutko (by być słowną wobec tego co odpisałam w odpowiedzi Siwobrodemu) ruszyłam do ojca z pytaniem o ostatnie znane mu położenie smaru do łańcucha.
- A po co ci? - rzekł ten.
- ??? ... by nasmarować łańcuch? - po chwili wymyśliłam równie błyskotliwą odpowiedź, co i ojca pytanie :D
No i w efekcie łańcuch dalej nie jest nasmarowany, bo później chłonęłam cierpliwie monolog, że i tak nie znajdę, że to trzeba smar rozgrzać, że trzeba łańcuch zdjąć, itepe itede, aż w końcu odechciało mi się smarowania łańcucha i chyba pomyślę nad prostszym rozwiązaniem niż próba dojścia do porozumienia z ojcem ;)
I ponieważ to ciągle nieuregulowana kwestia, to nie planowałam dziś wyciągania rowerka na światło dzienne. W ogóle nie planowałam ruszania się z domu. Ale tym razem hasło "działka" rzuciła matula. Nie zrobiło by to na mnie wrażenia, gdyby na pytanie o środek lokomocji nie rzuciła "rowerami". Ooo! W obliczu takich cudów z jej strony oczywiście nie zastanawiałam się długo, żeby jej zapał nagle nie osłabł ;)
Pojechałyśmy na działkę, na miejscu spotykając sąsiadów, którzy szykowali się do wyjazdu do znajomego na kawę. A ponieważ ów znajomy miał w ogródku kilka roślin, na które od dawna ostrzyłam sobie zęby, to stwierdziłam, że to doskonała okazja by też na tę kawę się wprosić :D Więc praktycznie od furtki w tył zwrot i pojechałyśmy (tu nadmienię, że matula wspomniała coś o zabraniu się z sąsiadami autem) na inne działki. Potem jeszcze należało podjechać z okazami na własną działkę, by to wszystko posadzić, no i wrócić do domku. O godzinie 21 było już dość zimno i przez te 3 kilometry z hakiem, które dzieliły mnie od domu, zamarzłam na kość :)
I tak sobie wyszedł nieplanowany mały rajdzik po mieście, wciąż z flagą oczywiście, ku rozbawieniu mieszkańców ;)
Rower:Debex/Flashbike Jaguar
Dane wycieczki:
12.40 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dwie w jednym
Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano: 17.06.2012Kategoria po okolicy
Drogi Czytelniku, jeśli nie chcesz się zagłębiać w szczegóły, to prawdopodobnie wystarczy Ci wyjaśnienie, że tytuł nie oznacza nic innego jak dwie najczęściej uczęszczane przeze mnie trasy, przejechane na raz. Jak ktoś czyta to co tu (nieregularnie) wypisuję, to może od razu zgadnie co to za trasy. Tym bardziej, że patrząc na dzisiejszy dystansik i pamiętając podstawy arytmetyki ze szkoły można sobie wszystko przeliczyć i zgadnąć w mig ;) Ale podpowiem, by nie nadwyrężać niczyjego myślenia w weekend: działka + Poczernin.
A pełniejszy opis dla zainteresowanych :)
Zacznę od tego, że po wczorajszych uroczystościach żałobnych ;), związanych z naszym ostatnim występem na Euro 2012, które przeciągnęły się do czwartej nad ranem, nie byłam za bardzo w stanie zasiąść za kółkiem, a w ostatniej chwili wyskoczył mi wyjazd w interesach do Poczernina. Za kółkiem nie, ale na dwóch kółkach już bardziej - nie oszukujmy się, prawdopodobieństwo kontroli policyjnej rowerzysty chyba jednak wciąż jest trochę mniejsze. Zwłaszcza, że kawałek jedzie się DDR, potem trasa wiedzie przez wioski, gdzie komendy nie uświadczysz ;)
No i tu druga sprawa. Nie dalej jak w czwartek Siwobrody zapytał czy w końcu uporałam się z nasmarowaniem skrzypiącego jak stara szafa łańcucha. Łańcuch dopomina się tego skutecznie podczas każdej wycieczki, skrzeczy coraz głośniej, ale ostatnio tak mało jeżdżę, że zupełnie o to nie dbam. Siwobrody rzekł "zrób to od razu, bo nigdy nie wiesz kiedy ktoś rzuci hasło do wyjazdu i wtedy rower będzie niegotowy". Odparłam więc, że do końca tygodnia nie mam kiedy sobie pojeździć i smarowanie może spokojnie poczekać. No i co? Plany planami, a wyszło jak zwykle ;) I chyba następnym razem cenne rady Siwobrodego wezmę do siebie bez gadki ;)
Łańcuch piszczał przez cały wyjazd (sprawdzając wytrzymałość na przegrzanie moich zwojów mózgowych), ale i tak było bardzo przyjemnie, choć dystansowo wciąż skromniutko. Pogoda śliczna, trasa spokojna, ruch w niedzielę znikomy (pewnie wszyscy wyemigrowali nad morze ;)) Do Żarowa DDR-kiem, Lubowo, Rogowo, Poczernin. W drugą stronę za Lubowem skręciłam przez pola do Stargardu. A że w międzyczasie zachciało mi się truskawek, to pojechałam po nie na działkę :)
Jedyna fotka z dziś machnięta z nudów w Poczerninie, w oczekiwaniu na drugą stronę interesów.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A pełniejszy opis dla zainteresowanych :)
Zacznę od tego, że po wczorajszych uroczystościach żałobnych ;), związanych z naszym ostatnim występem na Euro 2012, które przeciągnęły się do czwartej nad ranem, nie byłam za bardzo w stanie zasiąść za kółkiem, a w ostatniej chwili wyskoczył mi wyjazd w interesach do Poczernina. Za kółkiem nie, ale na dwóch kółkach już bardziej - nie oszukujmy się, prawdopodobieństwo kontroli policyjnej rowerzysty chyba jednak wciąż jest trochę mniejsze. Zwłaszcza, że kawałek jedzie się DDR, potem trasa wiedzie przez wioski, gdzie komendy nie uświadczysz ;)
No i tu druga sprawa. Nie dalej jak w czwartek Siwobrody zapytał czy w końcu uporałam się z nasmarowaniem skrzypiącego jak stara szafa łańcucha. Łańcuch dopomina się tego skutecznie podczas każdej wycieczki, skrzeczy coraz głośniej, ale ostatnio tak mało jeżdżę, że zupełnie o to nie dbam. Siwobrody rzekł "zrób to od razu, bo nigdy nie wiesz kiedy ktoś rzuci hasło do wyjazdu i wtedy rower będzie niegotowy". Odparłam więc, że do końca tygodnia nie mam kiedy sobie pojeździć i smarowanie może spokojnie poczekać. No i co? Plany planami, a wyszło jak zwykle ;) I chyba następnym razem cenne rady Siwobrodego wezmę do siebie bez gadki ;)
Łańcuch piszczał przez cały wyjazd (sprawdzając wytrzymałość na przegrzanie moich zwojów mózgowych), ale i tak było bardzo przyjemnie, choć dystansowo wciąż skromniutko. Pogoda śliczna, trasa spokojna, ruch w niedzielę znikomy (pewnie wszyscy wyemigrowali nad morze ;)) Do Żarowa DDR-kiem, Lubowo, Rogowo, Poczernin. W drugą stronę za Lubowem skręciłam przez pola do Stargardu. A że w międzyczasie zachciało mi się truskawek, to pojechałam po nie na działkę :)
Jedyna fotka z dziś machnięta z nudów w Poczerninie, w oczekiwaniu na drugą stronę interesów.

U celu - Poczernin :)© kiwi1000
Rower:Debex/Flashbike Jaguar
Dane wycieczki:
32.29 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Działka po raz n-ty i nie ostatni.
Czwartek, 7 czerwca 2012 | dodano: 08.06.2012Kategoria po mieście
Wypadzik zupełnie nieplanowany i króciutki. Dostałam cynk, że będzie lokalna, kameralna impreza inaugurująca obchody Euro ;), więc pojechałam rowerkiem, wiedząc, że wrócę na pewno nazajutrz, znaczy dziś ;)
A tak przy okazji przyjemnego kibicowania wszystkim życzę :D
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A tak przy okazji przyjemnego kibicowania wszystkim życzę :D
Rower:Debex/Flashbike Jaguar
Dane wycieczki:
6.80 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Plusznie.
Niedziela, 3 czerwca 2012 | dodano: 03.06.2012Kategoria po mieście
Skreślę kilka zdań, żeby nie było, że trzymanie kciuków nie ma sensu ;)
Nie miałam dziś za dużo czasu, ale po średnio-przespanej nocy czułam od samiutkiego rana zew dwóch kółek. Więc po kawie i gościu, który przez ów zew został chyba pod koniec wizyty delikatnie spławiony (coby się nie zasiedział i nie psuł mi planów) zapakowałam resztę upieczonego rano ciasta, wsiadłam na rower i pojechałam na działkę na... kawę. Jeszcze nie kropiło, ale robiło się powoli cholernie zimno.
W drodze powrotnej już z lekka popadywało, ale na tyle niegroźnie, że zrobiłam sobie rundkę po osiedlach domków jednorodzinnych, dla - jak to czytałam u niektórych koksów na blogach - tzw. samej przyjemności kręcenia ;) Miałam zakusy na Żarowo, ale troszkę zmokłam, więc po prostu wróciłam do domku.
Wiem, żaden to dystans, ale po tak długiej przerwie i przy takim niechciejstwie nawet te kilka kilometrów zaspokaja moją (zresztą nie tak wielką) potrzebę jeżdżenia.
Pogoda obrzydliwa i nie pamiętam, żebym podczas pierwszej tegorocznej wycieczki w marcu miała co do niej tak samo negatywne odczucia. Bez przesady, wtedy było cieplej!
Dystans z mapki, prędkości średniej ni czasu jazdy nie ma. Zupełnie wyleciało mi z głowy, by wcześniej zadbać o zapasową baterię do licznika, a obecna umarła śmiercią naturalną i na pewno nie z przemęczenia.
Zdjęć z dziś także brak, ale wrzucę jedno (mocno już) archiwalne, zrobione podczas tegorocznej Nocy Muzeów w muzeum miejskim. Wprawdzie na to wydarzenie dotarłam samochodem, ale zdjęcie (jedyne jakie tam zrobiłam) przedstawia no cóż... jakby na to nie patrzeć - rower. Przy okazji nasunęła mi się refleksja, że większość szanujących się bikerów ma co najmniej dwa rowery, a ja mam jeden. Na drugi mnie nie stać, ale mam za to sporo różnych resztek, z których taki awaryjny rower nawet własnoręcznie bym wyczarowała. I może jeszcze by mi pięknie zakwitł? :D
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie miałam dziś za dużo czasu, ale po średnio-przespanej nocy czułam od samiutkiego rana zew dwóch kółek. Więc po kawie i gościu, który przez ów zew został chyba pod koniec wizyty delikatnie spławiony (coby się nie zasiedział i nie psuł mi planów) zapakowałam resztę upieczonego rano ciasta, wsiadłam na rower i pojechałam na działkę na... kawę. Jeszcze nie kropiło, ale robiło się powoli cholernie zimno.
W drodze powrotnej już z lekka popadywało, ale na tyle niegroźnie, że zrobiłam sobie rundkę po osiedlach domków jednorodzinnych, dla - jak to czytałam u niektórych koksów na blogach - tzw. samej przyjemności kręcenia ;) Miałam zakusy na Żarowo, ale troszkę zmokłam, więc po prostu wróciłam do domku.
Wiem, żaden to dystans, ale po tak długiej przerwie i przy takim niechciejstwie nawet te kilka kilometrów zaspokaja moją (zresztą nie tak wielką) potrzebę jeżdżenia.
Pogoda obrzydliwa i nie pamiętam, żebym podczas pierwszej tegorocznej wycieczki w marcu miała co do niej tak samo negatywne odczucia. Bez przesady, wtedy było cieplej!
Dystans z mapki, prędkości średniej ni czasu jazdy nie ma. Zupełnie wyleciało mi z głowy, by wcześniej zadbać o zapasową baterię do licznika, a obecna umarła śmiercią naturalną i na pewno nie z przemęczenia.
Zdjęć z dziś także brak, ale wrzucę jedno (mocno już) archiwalne, zrobione podczas tegorocznej Nocy Muzeów w muzeum miejskim. Wprawdzie na to wydarzenie dotarłam samochodem, ale zdjęcie (jedyne jakie tam zrobiłam) przedstawia no cóż... jakby na to nie patrzeć - rower. Przy okazji nasunęła mi się refleksja, że większość szanujących się bikerów ma co najmniej dwa rowery, a ja mam jeden. Na drugi mnie nie stać, ale mam za to sporo różnych resztek, z których taki awaryjny rower nawet własnoręcznie bym wyczarowała. I może jeszcze by mi pięknie zakwitł? :D

Rowerek prosty jak budowa cepa i być może nawet z okresu świetności cepa ;))© kiwi1000
Rower:Debex/Flashbike Jaguar
Dane wycieczki:
8.50 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)